Tłumaczenia - Biuro tłumaczeń - Biura tłumaczeń

Mam to szczęście, że bardzo lubię swoją pracę…

VIVALANG: Zacznijmy nietypowo – czy dyrektor VIVALANG ma czas na jakieś hobby?
Grzegorz Kucharczyk: Myślę, że muszę mieć czas na hobby. Leszek Czarnecki w ostatniej swojej książce pisze, że w pracy managera bardzo ważne jest pielęgnowanie zainteresowań i pasji innych niż praca – całkowicie się z tym zgadzam. W moim przypadku jest to wędkowanie, a bardziej precyzyjnie spinning rzeczny. Ot taki instynkt łowcy (śmiech).

Grzegorz Kucharczyk

VIVALANG: …ale VIVALANG to uznana marka w branży tłumaczeniowej i pewnie nie byłoby to możliwe, gdyby nie stuprocentowe zaangażowanie i jasno wyznaczony cel. Jak buduje się sukces firmy ?
G.K.: Według mnie sukces opiera się na konsekwentnym budowaniu firmy z charakterem. Stawiamy na nowoczesność i uczciwość w stosunku do naszych klientów, pracowników i współpracowników. Starannie dobieramy pracowników, głęboko wierzymy w ich zdolności i twórczy potencjał. W przypadku klientów staramy się stworzyć elastyczną ofertę stosownie do ich potrzeb.
Na przykład, jeśli Project Managerowie (PM) w Dziale Konferencyjnym mają do wykorzystania dwa różne rozwiązana techniczne podczas konferencji, z których jedno jest proste w obsłudze i niskokosztowe, drugie – supernowoczesne, spełniające unijne standardy jakości i przy tym znacznie droższe, zawsze doradzamy naszym klientom to, które przy danej realizacji będzie optymalne, a niekoniecznie to, na którym zysk firmy będzie większy. Nie oznacza to bynajmniej, że zawsze proponujemy rozwiązanie tańsze. Bywa i tak, że zachęcamy klientów, aby skorzystali z bardziej rozbudowanego, droższego systemu, ponieważ tylko taki zagwarantuje najwyższą jakość. Z oczywistych względów jest to dla PM znacznie większe wyzwanie, ale zależy nam przede wszystkim na fachowej realizacji. A sukces konferencji przekłada się na sukces naszego biura.

VIVALANG: Czy jakaś konkretna realizacja szczególnie zapadła Ci w pamięć?
G.K.: VIVALANG ma na swoim koncie liczne prestiżowe i bardzo ciekawe projekty. Przychodzi mi do głowy jedna z wyróżniających się konferencji, którą mieliśmy okazję obsługiwać w zakresie tłumaczeń symultanicznych na Śląsku. Teraz już opowiadamy o tym w formie anegdoty, ale w trakcie realizacji PM-owi mocno podskoczyło ciśnienie. Organizator zapewniał sprzęt (kabiny, aparaturę symultaniczną i nagłośnienie), a my zespół tłumaczy konferencyjnych. Była to prestiżowa konferencja o wymiarze międzynarodowym z relacją na żywo w ogólnopolskiej mediach. Po przybyciu naszego zespołu na miejsce okazało się, że brakowało połowy sprzętu do tłumaczenia symultanicznego, na którym mieli pracować nasi tłumacze, a który to sprzęt dostarczał organizator. Zamiast 2 foteli, 2 słuchawek, 2 pulpitów, 2 mikrofonów i 2 stanowisk dla tłumaczy – a trzeba pamiętać, że w kabinie zawsze pracuje para tłumaczy – zastaliśmy wszystko w liczbie sztuk 1. Rozmowy naszego PM-a z organizatorem nie przyniosły skutku, więc PM pojechał dokupić słuchawki i mikrofony. Konferencja ruszyła. PM odetchnęła z ulgą. Po uroczystym przywitaniu gości, jak już wydawało się, że wszystko dobrze się skończy, straciliśmy z oczu technika-dźwiękowca z firmy odpowiedzialnej za zapewnienie nagłośnienia. Dźwiękowiec włączył w reżyserce sprzęt konferencyjny i zostawił tłumaczy sam na sam ze sprzęgającym dźwiękiem i trzaskami w głośnikach na sali obrad. I tu znów PM wykazał się ogromnym zaangażowaniem, zasiadł w reżyserce i obsługiwał dźwięk do pierwszej przerwy, a później, jak się okazało, do końca trwania konferencji. Jestem dumny z naszego zespołu, który podjął się pracy w tak skrajnie trudnych i stresujących warunkach. Po konferencji tłumacze – dobrym zwyczajem – odebrali gratulacje ze strony zagranicznych gości. Nikt nie zauważył trudności, z jakimi zmagał się nasz zespół podczas konferencji. To był sukces.

VIVALANG: Na czym dokładanie polega praca dyrektora zarządzającego w biurze tłumaczeń i co jest największym wyzwaniem?
G.K.: Hm… uważam, że dyrektor zarządzający powinien poruszać się biegle we wszystkich obszarach działalności firmy: kontrola jakości, zarządzanie projektami, prawo, finanse, HR, czy wreszcie sprzedaż i marketing. Bardzo ważne jest służenie wsparciem dla członków zespołu. Może to dość wyświechtane, ale mam to szczęście, że bardzo lubię swoją pracę i staram się uczyć innych i zarażać ich swoim entuzjazmem. I znów przychodzi mi do głowy fragment z książki Leszka Czarneckiego, to silniejsze od mnie, bo jestem świeżo po lekturze. Autor pisze, że manager musi mieć prawdziwą pasję, żeby pracować przez 10-14 godzin na dobę, by następnego dnia rano zacząć pracę z równą przyjemnością. Ja tak mam.

VIVALANG: Twój największy sukces?
G.K.: Ciągle przede mną.

VIVALANG: Firma szybko się rozwija. Co zmieniło się w VIVALANG w ostatnim czasie?
G.K.: W ostatnim czasie dołączyło do naszego zespołu w biurze 3 nowych Project Managerów i nowy tłumacz-redaktor. Otworzyliśmy 2 nowe oddziały VIVALANG w Warszawie i Katowicach. Dołączyliśmy do Polskiego Stowarzyszeniu Biur Tłumaczeń (PSBT). Podpisaliśmy nowe umowy z firmami partnerskimi z całej Polski…

Dominika