Tłumaczenia - Biuro tłumaczeń - Biura tłumaczeń

Naukowo o polskim tłumaczeniu „Shreka”

Od samego początku „Shrek” zyskał spore rzesze wielbicieli. Do sukcesu filmu w Polsce z pewnością przyczynił się również jego tłumacz, Bartosz Wierzbięta, który podszedł do tłumaczenia w sposób niezwykle kreatywny. Owa kreatywność polegała m.in. na wprowadzeniu do filmu aluzji do polskich realiów, których na próżno szukać w amerykańskim oryginale.

Tłumaczenie ShrekaWarto zauważyć, że aluzje odrywają w „Shreku” szczególną rolę. Od samego początku były jednym z podstawowych założeń filmu. Oto jak Aron Warner, producent „Shreka” i szef PDI/DreamWorks, wypowiedział się w jednym z wywiadów na temat aluzji w filmie: „Wzięliśmy większość bajek i wywróciliśmy je do góry nogami. Żadnej się nie upiekło. Bohaterowie bajek to dobry materiał na parodię, ponieważ są przez nas doskonale rozpoznawalni”. Rozbieżności pomiędzy amerykańskim oryginałem a polskim tłumaczeniem dotyczą przede wszystkim licznych aluzji.

Dla pokazania różnic między oryginałem a tłumaczeniem opiszemy kilka scen z filmu, których tłumaczenie znacznie odbiega od oryginału. Można wręcz powiedzieć, że na poziomie humoru, tzn. żartów i aluzji, niektóre sceny całkowicie się od siebie różnią. Jak się za chwilę przekonamy, wcale nie musi to oznaczać usterek w tłumaczeniu…

Poniżej fragment jednej z pierwszych scen „Shreka”, kiedy Dzwoneczek z książki „Piotruś Pan” przez przypadek rozsypuje na Osła magiczny pył. Po jego wpływem Osioł wznosi się w powietrze i wypowiada następującą kwestię:

Oryginał:
Ha, ha! That’s right, fool! Now I’m a flying, talking donkey. You might have seen a housefly, maybe even a super fly, but I bet you ain’t never seen a donkey fly! Ha, ha! Uh-oh.

Dosłowne tłumaczenie:
Cha, cha! Właśnie, głupku! Teraz jestem latającym, gadającym osłem. Może widziałeś muchę domową, a może nawet super muchę, ale założę się, że nigdy nie widziałeś latającego osła! Cha, cha!

Bartosz Wierzbięta:
A jak ty głupku! Gadam, latam, pełny serwis! Latać każdy może! Czasem lepiej czasem trochę gorzej, ale niestety, ja mam talent! ho-ho!

Anglicy i Amerykanie z łatwością dopatrzą się w oryginale aluzji do filmu Walta Disneya „Dumbo”, w którym pada podobna kwestia. Niestety aluzja okazuje się trudno dostępna dla polskiego widza, stąd też w miarę dosłowne tłumaczenie wydaje się bezużyteczne. Dlatego podczas pracy nad polską wersją „Shreka” tłumacz wpadł na pomysł aluzji do piosenki J. Kofty „Śpiewać każdy może”. Żart wydaje się tym trafniejszy, że J. Stuhr, użyczający głosu głównemu bohaterowi filmu, wykonał tę samą piosenkę na festiwalu w Opolu w 1977 r. Jak widać amerykański żart ma niewiele wspólnego z polskim tłumaczeniem, które jednak wydaje się wyjątkowo trafione.

Inny ciekawy przykład aluzji można znaleźć w „Shreku 2”. Po wypiciu eliksiru „Żyli długo i szczęśliwie” Shrek, Osioł i Kot w Butach, uciekając przed burzą, znajdują kryjówkę w opuszczonej stajni. Nagle Shrekowi zaczyna się kręcić w głowie. Traci przytomność i pada na ziemię jak kłoda. Tuż przed upadkiem wypowiada następujące słowa:

Oryginał:
Bet your bottom… I’m coming Elisabeth!

Dosłowne tłumaczenie:
Możesz być pewny… Idę Elisabeth!

Bartosz Wierzbięta:
W czasie deszczu osły się nudzą… panie proszą panów… dlaczego tu nie ma klamek?

Polscy widzowie z pewnością nie dostrzegliby aluzji do amerykańskiego sitkomu z lat 70. „Sanford and Son”, w którym jeden z bohaterów wypowiada podobną kwestię. W miejsce oryginalnej aluzji tłumacz proponuje odniesienie do tekstu piosenki „W czasie deszczu dzieci się nudzą” z repertuaru Kabaretu Starszych Panów.

Kolejne przykłady to wprowadzenie polskich aluzji m.in. do „Wojny domowej” (komedii z lat 60.), „Rejsu” M. Piwowskiego, Żwirka i Muchomorka (bohaterów emitowanej w Polsce czechosłowackiej bajki z lat 70.), Puszka Okruszka z piosenki Natalii Kukulskiej, „Seksmisji” J. Machulskiego i wiele, wiele innych żartów i odniesień, których na próżno szukać w oryginale.

Analizując tłumaczenie i oryginał na poziomie humoru, możemy dojść do wniosku, że tłumacz zrezygnował z wielu oryginalnych żartów i aluzji, wstawiając w ich miejsce odniesienia do polskich realiów. Zrobił to po to, by oddać w tłumaczeniu śmieszność oryginalnej wersji filmu. Można powiedzieć, iż celem nadrzędnym dla tłumacza była funkcja, jaką miało spełnić polskie tłumaczenie filmu. A „Shrek” miał nas po prostu śmieszyć! Nie oznacza to bynajmniej niczym nieskrępowanej swobody w wymyślaniu aluzji i żartów do polskiej wersji filmu. Wymyślone kwestie musiały wpisać się w podobną stylistykę. Jak widać dobierane były przez tłumacza według tego samego klucza, którym posługiwali się amerykańscy scenarzyści. Kluczem tym była parodia innych bajek i nasycenie filmu popkulturą. Pewne jest również to, że tłumacz, poza odpowiednim warsztatem, musiał się również wykazać znajomością kultury i realiów świata anglosaskiego, bez której żarty i aluzje zostałyby przez niego całkowicie niezauważone. Stąd ogromna odpowiedzialność tłumacza, który ma obowiązek zrozumieć i „odszyfrować” oryginalną wersję filmu. Znajomość popularnych bajek, filmów, piosenek i książek jest w tej sytuacji sine qua non wysokiej jakości przekładu.

„Shrek” jest prawdziwą kopalnią podobnych przykładów. A materiał „dowodowy” starczyłby na napisanie nie jednej pracy akademickiej na temat tłumaczenia humoru i strategii tłumacza. Jak widać tłumaczenie to znacznie więcej niż przełożenie tekstu z jednego języka na drugi. Czasem uzasadnione odejście od oryginału może się okazać najlepszą, lub może nawet jedyną, strategią dla tłumacza borykającego się z przełożeniem „nieprzetłumaczalnych” fragmentów filmu. Dosłowne tłumaczenie nie spełniłoby swojej podstawowej funkcji, ponieważ film miał nas przede wszystkim śmieszyć! Ponadto film jako forma wyrazu nakłada na tłumacza dodatkowe ograniczenia i determinuje wybór strategii. Gdyby „Shrek” miał formę humorystycznego opowiadania, tłumacz mógłby pokusić się o w miarę dosłowny przekład i wyjaśnienie żartów i aluzji w formie licznych przypisów. W filmie nie ma na to czasu. Ale to już zupełnie inna bajka…

Grzegorz Kucharczyk
Dyrektor zarządzający. Absolwent filologii angielskiej na UJ. Tłumacz i pasjonat nowoczesnych technologii.

1 Artykuły referujące do tego wpisu

„Proszę się śmiać - prezes powiedział żart” | Tłumaczenia konferencyjne, Grudzień 15th, 2010 on 00:29

[…] Bliższe informacje dotyczące tłumaczenia humoru znajdą Państwo w artykule „Naukowo o polskim tłumaczeniu Shreka”. […]